Polecany post

Opowieści z Dziwnego Zachodu - Klątwa miasteczka Mill Valley

Mill Valley, Kansas, 31 lipca 1867 - "Droga do Światłości". Hm. Tak się nazywa? - zapytał Igor Bursche, nieco zgniły najemnik, ...

niedziela, 15 lipca 2018

Msza


Słońce świeciło jasno nad kościołem. Przy każdym wdechu do nosa łatwo wdzierał się pył. Pot leciał z czoła na oczy dosłownie każdemu.
Ksiądz stał w prezbiterium, twarzą do zbitej w brudnych ławkach ludności, miał na sobie poszarpaną sutannę i pokrytą sadzą stułę, co wyglądało dość bogato, w porównaniu do poubieranej w marne resztki ubrań czy inne szmaty grupy wiernych.
Pod zniszczonym sufitem na sznurze wisiał zwęglony krzyż. Wyglądało to ponuro, jednakże wciąż był to znak obecności Chrystusa w zgliszczach murów świątyni.
Ksiądz stanął na środku prezbiterium, złożył dłonie i począł mówić:
- Drodzy bracia i siostry! – zaczął – Nawet nie wiecie, jaka radość wypełnia me serce, gdy widzę tu tak wielu z was... żywych... i spragnionych jedności z Bogiem w murach naszej świątyni!
Ci, co byli wpatrzeni w podłogę, spojrzeli na niego pustymi oczami.
- To, co w obliczu tak rozpaczliwej sytuacji chce wam dać Bóg poprzez moje usta, to nadzieja i wiara! Nadzieja i wiara w lepsze jutro dla nas wszystkich, a gdy nadejdzie już kres... również i zbawienie.
- Zbawienie, phi... Dobre sobie! – zawołał ktoś z trzeciej ławy. Był to młody chłopak, o ciemnych, potarganych włosach, brudnej twarzy, z której świeciły jasnoniebieskie oczy, ubrany w jakieś łachmany sklecone z kawałków krowich skór, płóciennych worów i starej bluzy. Miał wściekły wyraz twarzy. – Słuchaj, klecho, rozejrzyj się wokół i powiedz, co widzisz! No, dawaj! Widzisz, co zostało z kościoła? Widzisz, co z naszych domów? A spójrz na horyzont! Co widzisz?
- Synek, proszę... – próbowała interweniować jego mama.
- To są ruiny miasta, które kiedyś tętniło życiem! Co tam teraz jest?! Proch i pył, oto co z tego wszystkiego zostało! Ludzie, powiedzcie! Czy gdyby Bóg nas kochał, zrobiłby to nam?! Czy sprowadziłby zagładę na swoje własne dzieło?! Czy zrobiłby to, gdyby nas naprawdę tak miłował, jak to opowiada ksiądz codziennie?!
Chłopiec z wściekłości zamknął oczy i zaczął płakać, co nie uszło uwadze księdza. Nie widział, jak ten się zbliża, zauważył to dopiero, gdy położył on brudną dłoń na jego ramieniu. Dzieciak otworzył wtedy oczy, by ujrzeć przed sobą nie grzeszącą czystością twarz człowieka, który patrzył na niego zatroskanym wzrokiem. Patrzył tak chwilę, po czym rzekł:
- Musisz wiedzieć i to zrozumieć, chłopcze; to nie Bóg sprowadził na nas zagładę. To ludzie.

KONIEC